Nie udało się sprawić świątecznej niespodzianki i urwać chociaż jednego punktu wiceliderowi z Przyszowic.
Pierwsza połowa była dla nas całkiem udana. Skutecznie realizowaliśmy przedmeczowe założenia trenera. Mądrze broniliśmy, czekając na swoje szanse po kontrze. I w 27 minucie udało nam się objąć prowadzenie, chociaż nie po kontrataku, a po rzucie wolnym. Piłkę w pole karne wrzucił Pigut, tam zgrał ją Lemieszko, po drodze odbiła się od jednego z zawodników gospodarzy, aż w końcu trafiła do stojącego przed pustą bramką Sikory, który nie miał najmniejszych problemów by umieścić ją w siatce.
Po tym golu obraz gry się zbytnio nie zmienił, cały czas skutecznie rozbijaliśmy ataki miejscowych, którzy z każdą chwilą co raz to bardziej zaczynali się denerwować. Niestety prosta strata na środku boiska, później złe wybicie jednego z obrońców, sprawiło że Jedność wyrównała.
Początek drugiej połowy sprawił, że cała praca wykonana w pierwszych 45 minutach poszła na marne. Nie minęło 10 minut a już przegrywaliśmy 1-3. Obie bramki miały podobny scenariusz...prosta strata w środkwoej strefie boiska, szybka kontra, błędy w ustawieniu i nasza sytuacja zrobiła się wręcz fatalna.
Brakowało nam argumentów by jakoś odpowiedzieć, gospodarze natomiast starali się podwyższyć swoje prowadzenie, ale dobrze w naszej bramce spisywał się Sebastian Szmajdziński, który dopiero w samej końcówce dał się po raz czwarty pokonać.
Szkoda tego spotkania, gdyż była szansa na zdobycie chociażby jednego punktu. Niestety proste błędy sprawiły, że wracamy do Pyskowic z niczym.
Szansa na rehabilitację już za tydzień, kiedy to na własnym boisku podejmiemy Zameczek Czernica. Już teraz serdecznei zapraszamy.